Zawody życia
Masz tak czasem, że jedziesz sobie macedońskim pekaesem w nocy i nagle pojawia się myśl, którą czujesz, że potrzebujesz zapisać? Więc notujesz w notatniku i czujesz się jak Hemingway w podróży. Tak mi się właśnie teraz przytrafiło. Piszę te słowa w drodze prosto z jednych zawodów na drugie. A propos Hemingwaya, przed chwilą na alpejskich Britishach wypchnął mnie z podium Andy – pilot o wyglądzie, może nie tyle Hemingwaya, co Świętego Mikołaja. A i ja siwego włosa w swojej brodzie jak się przyjrzę to znajduję. I właśnie ta myśl, która mnie uderzyła i do której w końcu zmierzam, tej siwizny dotyczy: