Jest taki moment w życiu przelotowca kiedy musi założyć bloga. Pisze wtedy, ten przelotowiec, coś ciekawego na początek żeby zdobyć zainteresowanie czytelnika, po czym płynnie zmienia temat i zaczyna pisać o sobie.
Muszę zmienić nazwę strony
Martwiłem się, że w kontekście zawodów „ostatni na ziemi” to niezbyt fortunne określenie, ale wygląda na to, że nie późne przylatywanie na metę jest moim zmartwieniem, ale nieprzylatywanie na metę w ogóle.
Wracam na tarczy. To chyba najgorzej poleciane zawody w mojej – wypełnionej niejednymi nieudanymi zawodami – karierze zawodniczej. Podzielę się więc przepisami na zepsucie wyników na zawodach paralotniowych w cztery dni.